We współczesnej literaturze specjalistycznej rozróżnia się trzy modele wychowania: demokratyczny, autokratyczny i liberalny. W modelu demokratycznym najmłodszy członek rodziny stopniowo poznaje swoje prawa i obowiązki. Odpowiedzialni matka i ojciec starają się przestrzegać praw i egzekwować obowiązki. Dziecko, rozwijając się, poznaje również kary przewidziane za złamanie obowiązujących norm. Nie ma tu miejsca jednak na kary typu: bicie, obrzucanie obelgami czy upokarzanie. Rodzice, którzy wybrali demokratyczny model wychowania, nad stosowanie kar przedkładają przekonywanie i tłumaczenie. Starają się wyjaśniać dziecku niepoprawność jego zachowania. I przybliżają je w ten sposób do zrozumienia istoty przewinienia.
W modelu autokratycznym aktywność dziecka jest normowana poprzez reguły względnie sztywne i narzucone mu przez dorosłego. Dominuje komunikacja jednostronna: od rodzica do dziecka. Dziecięce prawa, przywileje i obowiązki są podawane „do wiadomości” i surowo egzekwowane. Dziecko wie, na co może sobie pozwolić i czego mu nie wolno, za co może uzyskać nagrodę, a za co na pewno spotka je kara.
Model liberalny najbardziej odpowiada rodzicom przeświadczonym o słuszności tezy, że prawidłowo pojmowane rodzicielstwo polega na stworzeniu dziecku warunków do niczym nieskrępowanej aktywności. Okazują dziecku wiele miłości. Są wrażliwi na wszelkie sygnały wysyłane przez dziecko, na jego potrzeby i zainteresowania. Ba, ich głównym celem jest wręcz spełnianie życzeń dziecka. Temu podporządkowują swe zachowanie, organizację domu, harmonogram zajęć. Rodzice preferujący liberalny model wychowania przedkładają nagrody nad kary i dopiero drastyczne przekroczenie zasad współżycia społecznego przez dziecko jest w stanie skłonić ich do wyznaczenia kary – najczęściej słabej (reprymenda słowna, dezaprobata). W konsekwencji dziecko nie ma żadnych obowiązków, żadnych ograniczeń.
Współcześnie odrzuca się model autokratyczny, na korzyść modelu demokratycznego, a często liberalnego. Ponieważ Biblia przestała być autorytetem także i biblijny model wychowawczy nie stanowi dziś opcji jaką społeczeństwo akceptowałoby jako coś wartościowego.
Z drugiej strony coraz większa część społeczeństwa dostrzega katastrofalne skutki zarówno modelu demokratycznego, jak i liberalnego. Ponieważ opcją nie pozostaje model autokratyczny, jesteśmy w czarnej dziurze. Czy aby na pewno?
W mojej ocenie powinniśmy na nowo poważnie przyjrzeć się modelowi biblijnemu. Na pierwszy „rzut oka” wydaje się, że jest on podobny do modelu autokratycznego, jednak jak zobaczymy za chwilę, podobieństwo to ma się jak prostota do prostactwa.
Znaczenie dzieci w Izraelu
Dzieci w Izraelu były wyrazem Bożego błogosławieństwa (Rdz 1, 28), podobnie jak wyrazem błogosławieństwa były w oczach Izraelitów rodziny wielodzietne. Biblia mówi:
„Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie” (Ps 127, 3-5)
„Bo z pracy rąk swoich będziesz pożywał, będziesz szczęśliwy i dobrze ci będzie. Małżonka twoja jak płodny szczep winny we wnętrzu twojego domu. Synowie twoi jak sadzonki oliwki dokoła twojego stołu. Oto takie błogosławieństwo dla męża, który boi się Pana” (Ps 128, 2-4).
Jest faktem, że syn był bardziej upragniony niż córka, a wiązało się to z faktem, iż to synowie dziedziczyli majątek po zmarłym ojcu, córki nie. Córki nie pomnażały rodzinnego majątku – po ślubie przechodziły do domu męża.
Dziecko było uważane za dar od Boga, a nie własność rodziców: „Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni” – Ps 127, 3-4. Rolę dzieci oddał Talmud za pomocą gry słów: „dzieci (banim) są budowniczymi (bonim) [Gen. R. 71,6]. To one budują przyszłość rodziny i społeczeństwa. Bezpłodność uchodziła za hańbę. Elżbieta mówi: „Tak uczynił mi Pan – mówiła – wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi” – Łk 1, 25.
Rodzice byli wyłącznie odpowiedzialni przed Bogiem za wychowanie swoich dzieci, nie państwo, nie społeczeństwo a rodzice.
Wychowywanie dziecka
Wg Biblii najważniejszym nauczycielem jest sam Bóg. To On dokonywał korekty postępowania swojego syna. Przez wymierzanie kary i stosowanie nagród przygotowywał Izraela do prawego życia. W Jego imieniu wychowawcami dziecka byli rodzice, a nade wszystko ojciec jako głowa rodziny.
Celem wychowania było wpojenie dziecku karności (hbr: musar, LXX: paideia, Vg: disciplina), wdrożenia go w pewien ustabilizowany i przepojony tradycyjnymi wartościami rytm życia. Hebrajski czasownik „yasar” – „wychowywać” – niesie w sobie ideę formowania, medytowania, myślenia, ale także karcenia, chłostania i ćwiczenia. Jego greckim odpowiednikiem jest „paideuo”.
Ideałem było raczej wymagające wychowanie, a nie folgowanie ludzkim słabościom i «demokratyczne» uznawanie praw dziecka do samostanowienia. Ćwiczenie dziecka miało zaczynać się od urodzenia, tak by w okresie kształtowania się charakteru mogło ono przyswoić najważniejsze zasady dotyczące życia w społeczności Izraela. Dyscyplina, wymierzanie kar i stosowanie nagród miały być motywowane chęcią zbudowania człowieka wg Bożego zamysłu, a nie przejawem negatywnych emocji. Jednak uczeń miał poznawać zasady moralne na konkretnych przykładach, np. życiu Abrahama, nie na abstrakcji.
Najlepsza metodą wychowawczą miało być znalezienie złotego środka pomiędzy pobłażliwością a surowością. W jednym z tekstów Talmudu jest napisane: „nie powinno się trzymać dzieci zbyt krótko”, zaś w drugim: „jeżeli zaniechasz wymierzenia dziecku kary, w końcu stanie się skrajnie zdeprawowane” (Git, 6b). Rodzicom pozostawiono dużą swobodę jak dzieci karać i nagradzać, czyli mówiąc słowami Talmudu jak „odpychać je lewą ręką i przyciągać prawą” (Semachot 2, 6).
Efektem tak rozumianego wychowania miało być zdobycie przez dziecko mądrości (hbr: chochma, LXX: sofia, Vg: sapientia). Celem więc ostatecznym kształtowania wychowania – niezależnie od tego, czy dokonywało się ono w domu ojcowskim, czy też w odpowiedniej szkole – było uformowanie człowieka dojrzałego, szanującego wartości i tradycje rodzinne, narodowe i religijne, zdatnego do służby ojczyźnie i społeczeństwu.
Używanie kar cielesnych nie było zabronione, a czasem było wręcz zalecane: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go – w porę go karci” (Prz 13, 24); „W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd” (Prz 22, 15); «karć syna: kłopotów ci to zaoszczędzi i pociechą twej duszy się stanie» (Prz 29,17); «karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz – nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę» (Prz 23,12n); «kto miłuje swego syna, często używa na niego rózgi, aby na końcu mógł się nim cieszyć» (Syr 30,1); «rozpieszcza syna swego ten, kto opatruje każdą jego ranę i komu na każdy jego głos wzruszają się wnętrzności. Koń nieujeżdżony jest narowisty, a syn zostawiony samemu sobie staje się zuchwały» (Syr 30,7n).
W okresie niemowlęcym – do chwili odłączenia od piersi – dziecko pozostawało całkowicie pod opieką matki (Rdz 21, 7-8; 1 Sm 1, 22-23; 1 Krl 3, 21). Z pomocy mamek korzystano tylko wyjątkowo (1 Krl 11, 2). W tym czasie wychowawczynią dziecka była przede wszystkim matka.
Od najmłodszych lat dzieci izraelskie uczyły się i wychowywały w rodzinie: żyjąc, pracując i modląc się razem z rodzicami i krewnymi.
Dziewczynki pozostawały zarówno w dzieciństwie jak i młodości pod opieką matki. To ona je modelowała. Czas dzieciństwa i młodości trwał dla nich bardzo krótko, gdyż już w wieku 10-15 lat były wydawane za mąż. Okres poprzedzający ożenek służył przygotowaniu jej do roli żony i matki. Uczyła się gotowania, szycia, cerowania oraz tkactwa. Uczyła się dbałości o gospodarstwo domowe. Również prace na roli należały do obowiązków dziewcząt, czy pilnowanie stad owiec (Rdz 29, 9). Miały też one swoje drobne radości: koleżanki, gry, zabawy i tańce (Sdz 11, 34). Domeną dziewcząt izraelskich były: rodzina, dom i gospodarstwo domowe.
Chłopcy pozostawali pod opieką matki do mniej więcej piątego roku życia. Często matka miała także później wielki wpływ na życie mężczyzny (Rdz 27, 7-17; 1 Krl 1, 11 -21). Właściwe wychowanie dokonywało się jednak pod kierunkiem ojca rodziny. Zadaniem tego ostatniego było „nauczyć syna Prawa, dać mu żonę oraz nauczyć go zawodu (bKidduszim 30b).
Tadeusz Oniśko