Współczesny krytyk Kościoła, kiedy już przyjmie do wiadomości, że fakty nie potwierdzają spalenia na stosie Galileusza, natychmiast wyciąga argument, że na takowym stosie został spalony inny naukowiec Giordano Bruno. Jego śmierć ma nas przekonać, że Kościół zawsze tępił naukę i odkrycia naukowe.
Podczas gdy spalenie na stosie Giordana Bruno w dniu 17 lutego 1600 r. na głównym rynku Rzymu – Campo de’ Fiori, należy do sfery faktów, to pozostałe tezy znacząco rozmijają się z prawdą.
Przede wszystkim nie jest prawdą, że Giordano Bruno umarł za naukę. Uważał wprawdzie słusznie, że Ziemia krąży wokół Słońca, jednak teza ta nie miała u niego oparcia w żadnych naukowych ustaleniach. Bruno nie był faktycznie astronomem, zaś w jego czasach tylko niewielu astronomów podzielało poglądy Kopernika, w tym Johannes Kepler (1571–1630) czy Galileusz (1564–1642). Podczas gdy ci ostatni mogli poprzeć swoje poglądy naukowymi odkryciami, Giordano Bruno nie miał takich odkryć, zaś jego poglądy były tylko quasi-naukowymi spekulacjami.
Bruno twierdził, że wszechświat jest nieskończony i wieczny, ale znów za jego argumentem nie były jakieś odkrycia naukowe, lecz teza filozoficzna: kto przeczy nieskończoności skutku, ten przeczy również nieskończoności możliwości.
Kolejne poglądy Giordana Bruno miały raczej podłoże okultystyczne niż naukowe. Bruno określił gwiazdy jako prawdziwych wysłanników i tłumaczy głosu Bożego, jako anioły dające się odczuć i zauważyć, jak gdyby każda gwiazda przynosiła człowiekowi boskie zwiastowanie. Uważał, że Ziemia posiada duszę i to nie tylko zmysłową, ale też intelektualną. Traktował ją zatem jak żywą istotę. Tezę tę opierał na zawartym w Księdze Rodzaju zdaniu: Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju (Rdz 1, 24).
Jeżeli zatem Giordano Bruno umarł nie za naukę, za co faktycznie umarł?
Giordano Bruno w wieku młodzieńczym został dominikaninem. Jednak już od początku przejawiał wyjątkowe zainteresowanie wszystkim innym, prócz regułą dominikanów. Fascynowały go filozofia i religia. Tę ostatnią lubił zgłębiać nie krępując się ograniczeniami dogmatów. Ze swojej celi usunął obrazy świętych, a pozostałych nowicjuszy zniechęcał do lektury żywotów. W 1575 roku Bruno wziął udział w dyspucie teologicznej dotyczącej arianizmu, podczas której ujawnił swoje wątpliwości dotyczące dogmatu Trójcy Świętej. Niebawem został ekskomunikowany z Kościoła katolickiego i zrzucił habit dominikański.
Do 1579 roku Bruno wędrował po włoskich miastach, ale na dłużej osiadł dopiero w protestanckiej Genewie. Przyjął wprawdzie kalwinizm, ale nigdy nie przekonał się w pełni do jego dogmatów. Nie zdobył też zaufania miejscowego zboru.
Trafił od Francji gdzie przez dwa lata (1579–1581) prowadził wykłady w Tuluzie, a następnie w Paryżu na Sorbonie, gdzie między innymi zaznajomił z metodami mnemotechniki króla Henryka III. Tam ogłosił drukiem 120 tez będących syntezą jego poglądów filozoficznych, dając się poznać jako zagorzały przeciwnik Arystotelesa i z tego powodu w 1583 musiał opuścić Paryż.
W 1583 roku Giordano Bruno udał się do Anglii. Mimo że niekiedy wykładał nawet na uniwersytetach, to jednak nie znalazł poważania wśród grona profesorskiego. Szykany i oskarżenia o plagiat zmusiły go do powrócenia na kontynent. Począwszy od 1585 roku, przez 6 lat tułał się po miastach Francji i Rzeszy, co i rusz wywołując skandale i zbierając oskarżenia za szerzenie herezji. W 1589 został ekskomunikowany także z gminy luterańskiej w Helmstedt.
W 1591 roku przybył do Wenecji na prośbę zafascynowanego jego dziełami szlachcica Giovanniego Mocenigo. Przez kilka miesięcy Bruno uczył go filozofii. Jednak głoszone przez niego poglądy sprzeczne z doktryną Kościoła, a także próby odprawiania magicznych rytuałów zniechęciły Mocenigo. To on złożył donos inkwizycji, w wyniku którego rozpoczął się długotrwały proces sądowy, zakończony śmiercią Giordano Bruno.
Można oczywiście twierdzić, że skazanie na śmierć Giordana Bruno przez spalenie na stosie było niedopuszczalne, jednak robienie z niego męczennika za naukę jest dużym nadużyciem. Bruno był raczej okultystą, dogmatycznym filozofem, zaś z perspektywy Kościoła katolickiego oraz kościołów protestanckich – heretykiem. Nie udowodnił żadnych swoich twierdzeń zgodnie z metodą naukową. Jak całe jego życie, także jego poglądy na naukę były na tyle ekscentryczne, że nie przekonały kadry naukowej ani w Paryżu na Sorbonie, ani profesorów na Oksfordzie gdzie krótko wykładał na uniwersytecie.
Giordano Bruno został skazany na śmierć po przeprowadzeniu procesu karnego. Mógł się bronić. Gdyby odwołał swoje poglądy, które przecież nie były udowodnione naukowo – ocaliłby życie, a nie spalony na stosie. Wielokrotnie otrzymywał szanse na nowe otwarcie w krajach gdzie przebywał. Można tylko żałować, że tylu szans nie mieli księża i zakonnicy podczas oświeconej rewolucji francuskiej czy później bolszewickiej, gdzie tytułem do śmierci był sam fakt bycia księdzem lub zakonnikiem, a procesem, obroną poglądów czy prawem do obrony, żaden z obrońców nauki się nie przejmował.
Tadeusz Oniśko