Czego Pani Engelking nie powiedziała?

utworzone przez | kwi 22, 2023 | Komentarze niepoprawne politycznie

Kilka dni temu (środa, 19 kwietnia) w telewizji, która przedstawia całą prawdę i tylko prawdę, miał miejsce wywiad Moniki Olejnik z prof. Barbarą Engelking. Ta ostatnia stwierdziła, że „Polacy mieli potencjał, by stać się sojusznikami Żydów i można było mieć nadzieję, że będą się inaczej zachowywać, że będą neutralni, że będą życzliwi, że nie będą do tego stopnia wykorzystywać sytuacji i nie będzie tak rozpowszechnionego szmalcownictwa. Następnie dodała: „wydaje mi się, że to rozczarowanie odgrywa pewną rolę, że Polacy po prostu zawiedli”.

Kiedy szeroko podniosły się glosy krytyki, zaprzyjaźniony z telewizją, która przedstawia całą prawdę i tylko prawdę, portal Onet.pl opublikował oświadczenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, w którym znalazły się słowa o stanowczym potępieniu prób „kwestionowania ustaleń naukowych”, z których ponoć jednoznacznie wynika, że Polacy byli szmalcownikami i jedynie przyglądali się w ogromnej większości zagładzie Żydów, a nawet tej zagładzie sekundowali.

Carlos Ruiz Zafón kiedyś powiedział, że wytrawny kłamca wie, że najlepszym kłamstwem jest zawsze prawda podana z pominięciem najbardziej istotnej kwestii.

Nikt nie kwestionuje, że w czasie drugiej wojny światowej w Warszawie byli Polacy, którzy zajmowali się szmalcownictwem. Nikt nie kwestionuje także faktu, że nie aż tak wielu Polaków pomagało aktywnie Żydom. Jednak teza Pani Engelking, że ogromna większość tylko się przyglądała zagładzie Żydów, a nawet ją aktywnie wspierała nie jest faktem ustalonym naukowo, lecz jej publicystyczną narracją.

Słowa Pani Engelking by nie mówić o Niemcach, gdyż „Żydzi wiedzieli, czego się od Niemców spodziewać. Niemiec był wrogiem i ta relacja była bardzo klarowna, czarno-biała”, a skupić się na Polakach – jest zabiegiem techniki socjotechnicznej, a nie naukowej. Jeżeli podczas, wykładu naukowego lub rozmowy poświęcimy jedno zdanie Niemcom, nawet mówiąc, że to oni rozpętali takie piekło dla Żydów, a następnie przez godzinę będziemy mówić źle o Polakach, to widz czy słuchacz nieuchronnie wyjdzie z przekonaniem, że tym złym był Polak, a nie Niemiec.

Jeżeli Pani Engelking faktycznie chce być traktowana jako naukowiec, a nie publicystka i „Polakożerca”, nie wolno jej było nie wspomnieć podczas tej rozmowy, że szmalcownictwo było karane śmiercią przez polskie władze podziemne, zaś na terenie Warszawy obowiązywały niemieckie, okupacyjne przepisy, które przewidywały karę śmierci dla każdego Polaka i całej jego rodziny za jakąkolwiek pomoc Żydowi, nawet podanie mu chleba. Nie wolno jej było nie wspomnieć, że przepisy te były egzekwowane z całą bezwzględnością, a w końcu nie wolno było jej nie wspomnieć o rodzinie Ulmów, która w ten sposób została ukarana.

Pani Engelking stanęła w pozycji Boga, który zna myśli i motywacje Polaków z okresu drugiej wojny światowej. Jej zdaniem wszyscy Polacy winni byli się rzucić na pomoc Żydom, a skoro się nie rzucili, to ona wie, że byli obojętni i im nie współczuli. Przypomina mi się słynny western „Siedmiu wspaniałych”. Jest tam bardzo mądry dialog między Bernardem O’Reilly, granym przez Charlesa Bronsona z grupką dzieciaków z wioski. Gdy dzieciaki są wściekłe na swoich ojców za ich rzekome tchórzostwo, gdyż nie walczą tak jak wspaniali rewolwerowcy, on zwyczajnie daje im klapsa, po czym mówi, że to ich ojcowie są bohaterami, a nie rewolwerowcy. Ich nie było stać na założenie rodziny i podjęcie za nią odpowiedzialności. Kiedy jesteś odpowiedzialny za swoją żonę czy dzieci nie pójdziesz wałęsać się po świecie z rewolwerem. Trzy razy się zastanowisz niż podejmiesz coś ryzykownego. I to nie dlatego, że jesteś tchórzem lub sekundujesz złu, ale dlatego ponieważ w pierwszej kolejności masz obowiązek troszczyć się o najbliższych, a dopiero w dalszej kolejności o obcych.

Dziś, siedząc w wygodnym fotelu jest łatwo pastwić się nad postawą tych, którzy być może nie uratowali żadnego Żyda, gdyż bali się, że Niemcy zabiją ich całą rodzinę. Dziś to nic nie kosztuje, co więcej można mieć nawet z tego tytułu gratyfikacje ze strony hojnych grantodawców niemieckich czy unijnych.

Pytanie jednak czy Pani Engelking zaryzykuje swoje życie i swojej rodziny gdy będzie musiała stanąć w obronie tych, których uznano za niewartych życia. Jeżeli tak, to być może ma prawo krytykować Polaków. Jednak póki co tego nie udowodniła.

Anothen

Podziel się tym artykułem z innymi: