Przyznam, że zapowiedzi Donalda Tuska o tym, że „silni ludzie” wyprowadzą prof. Adama Glapińskiego z budynku NBP, traktowałem z przymrużeniem oka, podobnie jak jego zapowiedzi, że niebawem w Polsce chleb będzie kosztował 30 zł, a ludzie będą umierać z zimna, bo „pisiorski” rząd nie zabezpieczył dostaw węgla na zimę.
Chleb nadal kosztuje kilka złotych, nikt nie umarł w Polsce z powodu braku węgla i wydawałoby się, że tak samo należałoby traktować słowa Tuska o „silnych ludziach”. Nic z tych rzeczy. W tej kwestii Donald Tusk w końcu okazał się wiarygodny. „Silni ludzie” Donalda Tuska w dniu 20 grudnia 2023 r. weszli do siedziby Telewizji Polskiej, naruszyli nietykalność cielesną nie tylko pracowników Telewizji, ale też i Pani posłanki Joanny Borowiak.
Nawet jeżeli można postawić jakieś zarzuty wobec Zjednoczonej Prawicy, że zmiany w Telewizji Polskiej dokonane ustawą z dnia 30 grudnia 2015 r. o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji nie były konstytucyjne, to naprawianie tych wadliwości za pomocą „silnych ludzi” wprowadza Polskę do elitarnego grona krajów takich jak: Gabon, Burkina Faso, Zimbabwe, Gwinea Równikowa. Jeżeli przeoczyliście jak doszło do zmiany władzy w tych państwach to wspomnę o kraju naszego sąsiada, gdzie po sfałszowanych wyborach rządzi „szczery demokrata” Aleksandr Łukaszenka.
Przez ostatnie 8 lat tzw. opozycja demokratyczna przekonywała nas, że walczy o praworządność. Organizowała ogromne marsze w obronie Konstytucji. I co? Gdy tylko zdobyła władzę, natychmiast tę Konstytucję podeptała. Jak wypowiedział się konstytucjonalista prof. Ryszard Piotrowski (vide np. businessinsider.com.pl), którego trudno oskarżyć o przychylność dla Zjednoczonej Prawicy: „koalicja rządząca ma 248 głosów w Sejmie. By odrzucić weto prezydenta trzeba mieć 276 głosów. Wynik wyborów jest taki, że społeczeństwo pozwoliło na stworzenie koalicji chcącej władzy, ale nie pozwoliło jej na decydowanie o wszystkim. Koalicja może działać tylko w granicach, jakie wyznacza konstytucja”.
W ostatnim Komentarzu niepoprawnym politycznie z dnia 18 grudnia pisałem, że telewizja, która mówi prawdę i tylko prawdę całą dobę oraz jej pożyteczni idioci, zapowiadali nam, że Kaczyński jest dyktatorem i dobrowolnie władzy nie odda. Wygląda na to, że zadziałał psychologiczny mechanizm projekcji – przypisujemy innym to czego sami pragniemy i do czego dążymy. Witajcie na Białorusi…
Z ostatniej chwili:
Jak podaje serwis press.pl do Telewizji Polskiej wrócił, zwolniony w 2016 roku z TVP, Sławomir Zieliński. W stanie wojennym prowadził on Dziennik Telewizyjny – propagandową tubę dyktatury Jaruzelskiego. Był on także zaangażowany w kampanię prezydencką Aleksandra Kwaśniewskiego w 1995 roku i z jego upoważnienia podczas telewizyjnych debat zadawał pytania Lechowi Wałęsie. „Gazeta Polska” ujawniła, że Sławomir Zieliński w czasach PRL-u został zarejestrowany jako tajny współpracownik komunistycznej bezpieki.
Anothen