Człowiek miał od zawsze skłonność do podłości. Biblia mówi, że „występni plenią się jak zielsko” (Ps 92, 8). Prawy charakter wymaga pracy nad sobą, podłość wymaga tylko by podążać za skłonnościami upadłej natury człowieka. Niewielu szło i niewielu idzie tą pierwszą drogą.
Do wieku XVIII i czasów tzw. oświecenia (które faktycznie było zaciemnieniem), szlachetność zawsze była w cenie, podłość zazwyczaj była piętnowana. Jednak „zawsze” ma też swój kres. Prekursorem nowych czasów stał się Jan Jakub Rousseau. To on i jego naśladowcy zerwali z klasycznym spojrzeniem na człowieka. To oni stworzyli doktrynę immanentnego dobra człowieka: zło już nie leżało w człowieku, który miał je w sobie zwalczać. Odtąd zło tkwiło na zewnątrz, w jego otoczeniu: w rodzinie, społeczeństwie czy w państwie. Człowiek miał być rzekomo dobry, a to społeczeństwo go psuło.
Ta fałszywa antropologia zmieniła wszystko. Skoro zło jest poza mną, nie muszę się zmieniać. To wy macie się zmienić. Ja jestem dobry. Co do was – to zależy. Jeżeli mówicie mi, że jestem dobry – jesteście OK. Bycie OK trzeba przy tym rozumieć szeroko. Jestem OK ontologicznie, ale jestem też OK w moim działaniu. Innymi słowy musisz uznać, że to co ja robię jest OK. Jeżeli mówisz mi, że to co robię nie jest OK to coś jest z tobą nie w porządku – jesteś zły.
Czy kłamstwo albo kradzież są złe? Według doktryny immanentnego dobra człowieka: to zależy. Gdy ktoś mnie okłamał lub okradł to oczywiście jest to okropny, karygodny czyn, ale gdy ja kogoś okłamałem lub coś komuś ukradłem – to wszystko jest OK. Gdy ktoś mnie przyłapał na tych czynach to oczywiście jest to problem, ale to nie jest mój problem. To jest problem tego człowieka, który wytknął mi winę (jak można wytknąć winę komuś kto jest immanentnie dobry!). Kara może być tylko jedna: trzeba go zaatakować i najlepiej zniszczyć, aby już nikt, nigdy nie odważył się wytykać mi moich grzechów.
Żyjemy w epoce powszechnego zakłamania. Nie oparła się mu także brytyjska telewizja BBC. Od zawsze była ona chwalona za wzór obiektywizmu. Nie dziś. Gwoździem do trumny obiektywizmu tej stacji była publikacja wypowiedzi Donalda Trumpa tuż przed wyborami prezydenckimi Anno Domini 2024. Nadawca brytyjski połączył dwie wypowiedzi Trumpa wygłoszone w odstępie 54 minut. Po tym mikście brzmiały one: „Idziemy do Kapitolu, a ja będę z wami i będziemy walczyć”. W rzeczywistości powiedział on: „Idziemy do Kapitolu abyście pokojowo i patriotycznie dali się usłyszeć”. Nie trzeba dodawać, że sens obu wypowiedzi Trumpa był zupełnie inny.
Liberalne media mają swoje dogmaty. Podam tylko kilka z nich: „Izrael to ludobójcze państwo”, „kobiety transpłciowe to kobiety”, „Trump jest złym dyktatorem”, „Kaczyński jest jeszcze gorszym dyktatorem niż Trump”, „PIS kradnie”, „kto nie jest za Unią Europejską jest za Putinem”, etc. Przez pryzmat tych dogmatów są oceniane fakty, a często są one preparowane, zgodnie z doktryną, że jeżeli fakty nie potwierdzają naszej teorii to tym gorzej dla faktów.
Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu, gdy człowiek odrzuca Boga mamy tylko zamęt. Może już czas wrócić na drogi Boże?
Anothen
