„Dajcie mi to czego chcę a odejdę”

utworzone przez | lis 12, 2023 | Małżeństwo, rodzina i wychowanie dzieci, Opcja Benedykta

Rod Dreher w wydanej w roku 2017 na rynku polskim książce „Opcja Benedykta” wiele uwagi poświęca dzieciom i ich wychowaniu. Zgodnie z afrykańską, mądrą maksymą, iż potrzebna jest wioska aby wychować dziecko, zachęca aby żyć blisko innych członków swojej wspólnoty. Czasami będzie to oznaczało sprzedaż swojego domu, by kupić dom tam gdzie mieszkają ludzie, którzy podzielają tę samą wiarę i te same wartości. Ojciec rodziny winien być jak opat w klasztorze. Klasztor nie wpuszcza za mury ludzi i rzeczy, które mogą szkodzić w jego działaniu, czyli formowaniu jego członków w Chrystusie. Rod podaje kilka prostych zasad niezbędnych aby dzieci nie odeszły od Boga. Po pierwsze wychowuj dzieci aby wiedziały, że twoja rodzina jest inna i nie przepraszaj za to. Dzieci muszą wiedzieć, że dobrze jest być nonkonformistą. Po drugie nie lekceważ przyjaciół dzieci – kultura grupy w której przebywa wasze dziecko stanie się kulturą którą dziecko przyjmie jako własną. Jeżeli dziecko słucha w necie jakiegoś influencera nie dziw się, że przyjmie jego wartości. Po trzecie znajdź balans w dyscyplinowaniu dzieci.

Nie chcę koloryzować przeszłości, ani mówić że jeszcze trzydzieści, czterdzieści lat temu wszystko było cudownie. A jednak świat od tego czasu się zmienił. Jeszcze bardziej zmienili się rodzice i ich podejście do wychowania. Pamiętam pewną rozmowę z kobietą, która powiedziała mi, że skoro sama została wychowana w surowej rodzinie, to ona wychowa swoje dzieci w wolności od wszelkiego stresu. Nie wyszła za mąż, nie ma dzieci i chyba to dobrze dla niej i dla jej niedoszłych dzieci. Jednak jej postawa niestety nie była wyjątkiem. Po upadku komuny w Polsce w mediach, ale także i polityce kuratoriów oświaty dominujące stało się przekonanie, że dziecko ma tylko prawa, a nie ma żadnych obowiązków. Kluczowe znaczenie dla tego poglądu miała Konwencja o prawach dziecka przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych dnia 20 listopada 1989 r. W konwencji tej wyraz „obowiązek” występuje 8 razy, z czego nigdy w aspekcie dziecka, 5 razy w aspekcie obowiązków rodziców i 3 razy w aspekcie obowiązków państwa i instytucji publicznych. W Polsce Kuratoria Oświaty i Wychowania szybko „przechrzciły się” na Kuratoria Oświaty, zaś wychowanie zostało dyskretnie pominięte jako zbędne. Działo się to w sytuacji gdy nadal obowiązywał polski Kodeks rodzinny, który przewidywał nie tylko prawa dziecka, ale i jego obowiązki. Konwencja nie uchyliła tych przepisów, a nade wszystko nie uchyliła obowiązku używania rozumu przez rodziców, którzy otrzymali od Boga misję wychowania swoich dzieci w łasce i bojaźni Bożej.

Jakieś dwadzieścia lat temu oglądałem z żoną film „Burza Stulecia” wyreżyserowany przez Craiga R. Baxley’a. Scenariusz do niego napisał Stephen King. Podczas projekcji mieliśmy oboje silne przeświadczenie, że film ma profetyczne przesłanie i ostrzeżenie: szatan kradnie nasze dzieci, co więcej za przyzwoleniem rodziców.

Pozwólcie, że najpierw opowiem wam fabułę, gdyż ona jest bardzo ważna dla zrozumienia przesłania.

Akcja filmu dzieje się na wyspie Little Tall Island w stanie Maine w USA. Tuż przed nadciągnięciem straszliwej wichury na wyspę przybywa osobliwy przybysz. Brutalnie zabija starszą kobietę. Gdy w jej domu pojawia się burmistrz miasteczka Robbie Beals, przybysz nie tylko nie ucieka, ale objawia mu wstydliwe sekrety z jego przeszłości. Następnie pozwala się aresztować posterunkowemu Mike’owi Andersonowi, chociaż widz ma nieodparte wrażenie, że to nie tyle Anderson go aresztował, ile przybysz pozwolił mu się aresztować. Przybysz ujawnia posterunkowemu swoje imię: André Linoge. Zanim Linoge trafia do aresztu po raz pierwszy wypowiada słowa: „Dajcie mi to czego chcę a odejdę”, gdy Anderson pyta czego chce, przybysz odpowiada: – Kiedy czas nadejdzie, porozmawiamy.

Wydaje się, że Linoge zna ukryte grzechy mieszkańców miasteczka. W drodze do aresztu, choć ma przystawiony pistolet do pleców, to on faktycznie decyduje, kiedy ma iść, a kiedy się zatrzymać. Przystaje wtedy gdy chce i tylko po to aby zwrócić się do kolejnej osoby publicznie ujawniając jej grzechy. Zamknięty w celi Linoge przejmuje władzę nad umysłami strażników i mieszkańców miasta. Kilku z nich popełnia samobójstwo. Za każdym razem ich śmierci towarzyszą napisane wyrazy: „Dajcie mi to czego chcę a odejdę”. Odnajduje je posterunkowy Anderson podczas czynności śledczych w domu zamordowanej staruszki. Pojawiają się one jako napis na samochodzie, na ekranie komputera, a także w liście pożegnalnym strażnika, który właśnie się powiesił.

Psychoza w mieście narasta. W nocy gdy mieszkańcy śpią, Linoge pojawia się w telewizji jako kaznodzieja i przestrzega ich przed odmową spełnienia żądania przybysza. W tym samym, wspólnym dla wszystkich mieszkańców, śnie reporter przypomina o losie kolonii Roanoke, której mieszkańcy zaginęli, a jak sugeruje reporter, z niewiadomych powodów skierowali się do oceanu i utonęli. Następnego dnia, za sprawą Linoge, znika trzech mieszkańców miasta. Dwaj umierają, a trzeci z nich – kobieta wraca, lecz jest jakby znacznie starsza.

Końcowy akord filmu dzieje się w ratuszu miejskim. Linoge nakazuje Mike’owi Andersonowi zorganizować spotkanie dla wszystkich mieszkańców miasta o godzinie 9.00. Pojawiają się wszyscy, włącznie z miejscowym pastorem. Przybysz, znów zatrzymuje się przed niektórymi mieszkańcami i znów nie odmawia sobie przyjemności obnażania ich grzechów. Każdy z nich zaprzecza, ale wszyscy wiedzą, że to Linoge mówi prawdę. W pewnym momencie zaczyna z nich szydzić mówiąc „Zacznijcie mówić prawdę aby zawstydzić diabła” – ale nikt nie jest w stanie go „zawstydzić” prawdą. W końcu Linoge objawia swoje prawdziwe oblicze demona i swój cel przybycia od miasteczka: jest już stary i potrzebuje ucznia, którego wykształci na czarownika. Nie może jednak zabrać dziecka siłą. Potrzebuje przyzwolenia rodziców. Daje zgromadzeniu pół godziny na podjęcie decyzji. Ludzie są tak zastraszeni, że chcą zgodzić się na wszystko, byleby tylko Linoge odszedł. Mike jest jedyną osoba, która jest przeciw. Staje przed zgromadzonymi ze słowami: „Nie wolno nam oddać naszych dzieci bandytom”. Gdy ktoś z sali pyta: – A jaki mamy wybór? Mike odpowiada: – Staniemy razem do walki i powiemy – „Nie”, wierząc, że Bóg stanie po naszej stronie. Mike stawia pytanie zebranym: – Jeżeli oddamy jakiekolwiek dziecko z naszego miasta, jak dalej będziemy żyć ze sobą, nawet jeżeli diabeł odejdzie? Jak szyderstwo słyszy odpowiedź pastora lokalnej społeczności: – Będziemy żyć dzięki łasce Boga. Mike gromi go słowami Pisma Świętego: – Odejdź ode mnie szatanie. W końcu ku zgrozie Mike’a, mieszkańcy jeden po drugim głosują za oddaniem dzieci szatanowi. Godzi się na to także jego żona Molly.

Linoge przeprowadza loterię, która ma wyłonić dziecko, które przejmie. Loteria ma pozory losowości, ale ostatecznie jest jasne, że wybór mógł być tylko jeden: demon chce Ralphie’go – syna Mike’a Andersona. I tak się staje. Linoge zabiera Ralphie’go pomimo oporu Mike’a, którego obezwładnili na ten czas uczestnicy zgromadzenia.

Niewątpliwie opisany film ten ma wiele cennych wątków:
• czy na pewno większość zawsze ma rację – w filmie 400 głosowało przeciwko jednemu – ale ta większość nie miała racji,
• jak działa mechanizm zastraszenia – zastraszeni ludzie są gotowi oddać wszystko byle tylko pozbyć się problemu,
• waga modlitwy – w filmie ludzie są chrześcijanami, ale nikt się nie modli,
• waga szczerości – demon ma władzę nad ludźmi gdyż każdy z nich boi się aby jego ciemne sprawy nie wyszły na jaw,
• demon mówi „Zacznijcie mówić prawdę aby zawstydzić diabła” – ale nikt nie jest w stanie go „zawstydzić”,
ale ja chcę skupić się na jednym zdaniu, które wypowiada przybysz: „Dajcie mi to czego chcę a odejdę”.

W filmie ludzie byli tak zdesperowani, że zgodzili się oddać swoje dzieci na służbę szatanowi. Diabeł pozornie odszedł, jednak cena za oddanie dziecka była ogromna – wszyscy zostali poranieni i pobici. Niektórzy popełnili samobójstwa, niektóre małżeństwa się rozpadły, pozostali wmówili sobie, że nic się nie stało, ale zaczęli łykać antydepresanty, chodzić na terapię, etc. Taki sam jest nasz koszt. Szatan nigdy nie daje niczego za darmo. Jeżeli coś od niego dostajesz – na pewno za to zapłacisz wielokrotnie więcej.

Jak nadmieniłem wyżej szatan wybiera dziecko mężczyzny imieniem Mike, który jako jedyny na wyspie jest osobą prawą, sprawiedliwą i bogobojną. Gdzieś w drodze do ratusza Mike sam siebie porównuje do biblijnego Hioba. Tych analogii jest więcej. Gdy jego żona godzi się na oddanie dziecka szatanowi, a on sam zostaje przegłosowany i siłą zmuszony do akceptacji decyzji większości, Mike opuszcza żonę i wyspę. Chociaż był prawy i jako jedyny sprzeciwił się szatanowi, to on utracił najwięcej: ukochanego syna, żonę, pracę, dom i społeczność, której służył.

Czy można oddać swoje dziecko szatanowi i przejść z tym do porządku dziennego? Przesłanie filmu mówi – „nie”. Nie jest to możliwe. Nie można żyć dalej jakby się nic nie stało. Jeżeli zgodzisz się na oddanie swojego dziecka szatanowi – utracisz wszystko. Jednak mieszkańcy Little Tall Island na pozór nie utracili nic. Może posterunkowy Anderson wyjechał, ale wyspa nadal istniała, życie toczyło się dalej. Coś jednak utracili. Biblia mówi, że coś najcenniejszego – swoje dusze.

Czy można było postąpić inaczej? Chociaż mieszkańcy Little Tall Island stwierdzili, że nie można, to film zawiera dyskretną wskazówkę, że było to możliwe. Jest nią nazwisko przybysza: Linoge. Mike odczytuje je jako anagram słowa: Legion. Dalszy kontekst jest oczywisty i kieruje nas na Biblię, a konkretnie historię opętanego z kraju Gergezeńczyków. W Ewangelii wg św. Łukasza czytamy, że gdy Jezus nawiedził tę krainę wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek, który był opętany przez złe duchy. Z krzykiem upadł przed Jezusem i zawołał: – Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Błagam Cię, nie dręcz mnie! Gdy Jezus zapytał go o imię, ten odpowiedział: – Legion, gdyż wielu złych duchów weszło w niego. Jezus nie przestraszył się opętanego, nakazał złym duchom odejść i pozwolił aby demony weszły w stado świń. Gdy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła.

Zatem zarówno w filmie, jak i w przypadku Jezusa mamy konfrontację z szatanem. Jednak konsekwencje tej konfrontacji są diametralnie różne. W filmie szatan ma pełną władzę nad miastem, w Ewangelii szatan ma władzę nad człowiekiem, ale tylko do czasu przybycia Jezusa. W filmie ludzie błagają Linoge o opuszczenie miasta, w Ewangelii to demony proszą o litość. W filmie mieszkańcy są gotowi poświęcić swoje dzieci, byleby tylko szatan ich nie dręczył, w Ewangelii Jezus jest gotów poświęcić sześć tysięcy świń by uratować jednego człowieka.

W filmie nikt się nie modli. Nikt nie wzywa imienia Jezusa. Miejscowy pastor jest karykaturą sługi Bożego. Ludzie są uwikłani w niewyznane grzechy. Szatan szydzi z nich mówiąc „Zacznijcie mówić prawdę aby zawstydzić diabła” – ale nikt nie jest w stanie go „zawstydzić” prawdą. Ludzie nie wzywają mocy Boga i walczą tylko po ludzku, zaś walcząc po ludzku w starciu z szatanem nie mają żadnych szans.

Jak wspomniałem wyżej, podczas filmu, ja i moja żona mieliśmy silne przeświadczenie, że film ma profetyczne przesłanie i ostrzeżenie: szatan kradnie nasze dzieci, co więcej za przyzwoleniem rodziców.

Dlaczego za przyzwoleniem rodziców? Ponieważ odrzuciliśmy Boże zasady wychowania dzieci i wychowujemy je na sposób tego świata. Dziś to świat wychowuje nasze dzieci, a nie rodzice. Wychowują anonimowi dla rodziców influencerzy, czy znajomi z Tik-Toka. Najpierw, uwierzyliśmy w kłamstwo, że dziecko samo wybierze wiarę gdy dorośnie, dziś już wierzymy, że dziecko może wybrać własną płeć – nie musi nawet dorastać. Uznaliśmy, że dziecko nie może się spowiadać gdyż to gwałci jego sumienie, ale ma prawo do seksu w wieku 14. lat. Pozwalamy aby nasze dzieci wchodziły w świat obcych religii poprzez ich zaangażowanie w wegetarianizm, weganizm, mandale, mangi, wschodnie sztuki walki czy jogę. Cieszymy się, że nasze dziecko czyta Harry’go Pottera czy uczestniczy w praktykach Halloween choć stanowią one furtkę do świata okultyzmu. Akcentujemy prawa dziecka, a nie wspominamy o jego obowiązkach. Daliśmy dziecku tak wiele, że nie jest wdzięczne za nic. Nasze współczesne podejście do wychowania ma się ni jak do zasad wychowania podanych przez Boga w Piśmie Świętym. Najpierw je odrzuciliśmy, a potem dziwimy się, że nasze dzieci są nieposłuszne, nie chcą chodzić do kościoła, nie chcą się modlić czy uczyć, wpadają w depresje lub okaleczają swoje ciała.

Wydaje się, że jest duża różnica między sytuacją rodziców z Little Tall Island, a naszą sytuacją. Tam rodzice zostali wręcz sterroryzowani przez Linoge. Kilku mieszkańców utraciło życie za sprawą przybysza; istniała realna obawa śmierci ich dzieci. Jednak różnica jest tylko pozorna. Współczesne dzieci są nie mniej zagrożone utratą życia, i to życia, które jest najbardziej istotne – życia wiecznego. Są wychowywani jak poganie przez rodziców, którzy żyją jak poganie. Rodziców, którzy nie wzywają imienia Bożego nad swoimi dziećmi. Rodziców, którzy poświęcają cały swój czas na zarabianie pieniędzy, dając swoim dzieciom wszystko co trzeba do utrzymania życia, z wyjątkiem czasu na wprowadzenie dziecka w życie wiary i wartości. A ponieważ tak jest, są całkowicie bezbronni wobec złego.

Czy faktycznie jesteśmy bezbronni? Odpowiedź daje św. Paweł: „Chociaż bowiem w ciele pozostajemy, nie prowadzimy walki według ciała, gdyż oręż bojowania naszego nie jest z ciała, lecz posiada moc burzenia, dla Boga twierdz warownych. Udaremniamy ukryte knowania i wszelką wyniosłość przeciwną poznaniu Boga i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi” (2 Kor 10, 3-5). Poddajmy się zatem Panu, wychowujmy dzieci według Jego przykazań, i walczmy Jego mocą w tej duchowej walce, a zobaczymy Jego zwycięstwo, a nasze dzieci będą uratowane.

Tadeusz Oniśko