Benedictus
Nasza misja, wizja i wartości
Kim jesteśmy i dlaczego robimy to co robimy?
Wierzymy, że nasz cudowny świat został stworzony przez życzliwego nam i kochającego nas do szaleństwa krzyża Ojca, który jest w niebie.
Wierzymy, że spotkanie z żywym Bogiem jest rzeczywistością, która może przemienić życie każdego człowieka, dać mu poczucie sensu życia i spełnienia na tej ziemi. To stało się udziałem także naszego życia.
Wierzymy, że nasze życie na tej ziemi to tylko przedsionek prawdziwego życia z naszym Ojcem w niebie, że jesteśmy powołani do życia wiecznego i już tu możemy je doświadczać.
Wierzymy, że podstawową misją człowieka na tej ziemi jest szukanie Boga, Jego dróg i przemienianie świata aby był on lepszym miejscem do życia dla człowieka i tych, którzy zostali powierzeni jego opiece i trosce.
Cenimy osiągnięcia tego świata. Jesteśmy zadziwieni geniuszem człowieka, ale z mamy świadomość, że nazbyt często te osiągnięcia wbijają go w pychę, prowadzą go do czynów niegodnych człowieka, a nawet dają mu złudne przekonanie, że sam może decydować co jest dobre, a co złe.
Jesteśmy przekonani, że największym nieszczęściem człowieka jest grzech – życie poza regułami ustanowionymi przez Boga dla naszego dobra i szczęścia. Mamy świadomość, że grzech często wygląda atrakcyjnie dla człowieka, a nawet daje mu pozór szczęścia. Ostatecznie jednak – patrząc z perspektywy schyłku życia – daje mu jedynie poczucie pustki, bezsensu lub żalu ze zmarnowanego życia. Nazbyt często to za czym człowiek się ugania w swoim życiu: władzą, pieniędzmi czy seksem okazuje się tylko – jak rzekł Kohelet – „pogonią za wiatrem” (Koh 1, 14).
Wierzymy, że nasz Ojciec w niebie nie jest obojętny względem człowieka, ani świata, który stworzył. Dwa tysiące lat temu Jednorodzony Syn Boży stał się człowiekiem, żył jak każdy z nas, czynił dobro – uzdrawiał chorych, oczyszczał trędowatych, wyrzucał dręczące człowieka złe duchy, pocieszał zasmuconych i wskrzeszał umarłych. Był „znakiem sprzeciwu” wobec tych, którzy bardziej od Boga szukali własnych dróg. Sprzymierzyli się oni w złu i ukrzyżowali Go.
Zło jednak nigdy nie ma ostatecznego słowa. Nie miało i tym razem: Jezus Chrystus zmartwychwstał trzeciego dnia, wstąpił na prawicę Ojca w niebie i dziś wstawia się za nami. Dzięki Jego życiu, męce, śmierci i zmartwychwstaniu my odzyskaliśmy dostęp do Ojca w niebie. Jedyny Człowiek bez grzechu stał się ofiarą zastępczą za nasze grzechy i stał się pojednaniem między nami a kochającym nas Bogiem Ojcem.
Wierzymy, że świat istnieje tylko ze względu na miłość Boga Ojca do człowieka. Nikt nie ma większej miłości, niż ten kto oddaje własne życie aby ktoś mógł żyć. Nikt nie ma większej miłości niż matka, która oddaje swoje życie aby dziecko mogło żyć.
Wierzymy że prawdziwa miłość istnieje i nigdy nie ustaje. Wiemy, że można kochać małżonka bardziej po 25. latach małżeństwa niż w dniu kiedy mu ślubowaliśmy miłość, wierność i uczciwość małżeńską.
Kiedy patrzmy na ten świat, martwi nas jak bardzo oddaliliśmy się od Bożych dróg, jak mało korzystamy z Jego łaski, jak mało oddajemy Bogu chwałę, jak mało Mu dziękujemy za to co tak obficie otrzymaliśmy.
Nasz świat jest cudowny, gdyż został stworzony przez cudownego Boga. Celem tej witryny jest prezentowanie Bożych dróg i Jego zamysłu miłości dla tego świata. Nie będziemy jednak uciekać od krytyki dróg człowieka, zwłaszcza wtedy gdy ten łamiąc Boże prawa, zarzuca Bogu brak troski o człowieka. To nie Bóg stworzył łagry, czy obozy koncentracyjne. Czy można obarczać Boga za to że ludzie umierają z głodu na ziemi, gdy w tym samym czasie w krajach bogatej Europy wyrzuca się tyle jedzenia, że można nim wyżywić wszystkich ludzi na ziemi?
Nie jesteśmy panami tego świata. W zamyśle naszego Ojca w niebie jesteśmy tyko jego zarządcami. Kiedyś staniemy przed Bogiem i będziemy musieli zdać rachunek z naszego zarządu, jak troszczyliśmy się o tych, którzy zostali nam powierzeni: biednych, chorych czy opuszczonych. Zdamy rachunek z zarządu „naszymi” pieniędzmi. Czy pieniądze służyły tylko nam, czy były środkiem do błogosławienia innych. Zdamy rachunek jak korzystaliśmy z władzy. Czy była ona środkiem do ciemiężenia innych czy też środkiem do wprowadzania Bożej sprawiedliwości? W końcu zdamy rachunek jak przyjęliśmy siebie w naszej płciowości. Czy seks był środkiem do zespojenia siebie, czy też był darem dla twojego współmałżonka.
Wierzymy, że człowiek nie jest tak zły jak złe są jego czyny. W świecie duchowym obok nas istnieją osobowe duchowe siły zła, których głównym celem jest destrukcja człowieka i oderwanie go od miłości naszego Ojca w niebie. Głównym orężem tych duchowych mocy jest kłamstwo i manipulacja.
Odrzucając Boga świat pogrążył się w zamęcie. Kiedy w XVIII w. człowiek posadowił rozum w miejscu Boga, wydawało się, że w końcu czasy ciemnoty minęły i będzie już tylko lepiej. Po dwustu latach trzeba powiedzieć to jasno: wiemy mniej, niż wiedzieliśmy. Dziś już nie wiemy kim jest człowiek, nie wiemy jaki jest sens jego życia, nie wiemy ku czemu on zmierza, czy istnieje wolna wola, nie wiemy od jakiej chwili człowiek staje się człowiekiem, nie wiemy, nie wiemy nawet ile mamy płci ludzkich (sic!). Nauka nie potrafi, a czasami nie chce udzielić na to odpowiedzi.
Widzimy jak wielu ludzi, także synów Kościoła odeszło od wiary i żyje jakby Boga nie było. Wielu już nie chodzi do kościoła, a ci którzy chodzą, często w codziennym życiu nie praktykują tego co było mówione w kościele. Niektórzy stali się ogromnym zgorszeniem dla „maluczkich”. Te zgorszenia i oziębienie wiary z jednej strony nie powinny nas dziwić gdyż zostały przepowiedziane przez Jezusa Chrystusa. On zapowiedział, że „powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 11-13). Z drugiej strony są one zawsze trudnym doświadczeniem dla każdego z nas.
Kiedy wydaje się, że nie ma już nadziei, Bóg stawia przed nasze oczy postać św. Benedykta z Nursji – człowieka, który oparł się zepsuciu współczesnego świata. Zgromadził wokół siebie innych, którzy dzielili jego pasję dla Chrystusa i jego pragnienia by ludzie chodzili Bożymi drogami. Stworzył regułę, która pozwoliła braciom prowadzić radykalne życie chrześcijańskie, a jednocześnie promieniowała na całą Europę czyniąc ją Chrystusową. Św. Benedykt oparł się światu, nie pozwolił aby w dobie powszechnego zepsucia świat go zepsuł. Był ewangeliczną solą, która nie zwierzała. Był ewangelicznym światłem, które świeciło nad zepsutą Europą i ją przemieniało od wewnątrz.
Wierzymy, że życie i świadectwo żywej wiary św. Benedykta są aktualnym przekazem także dziś, kiedy Europa jest chrześcijańska tylko z nazwy. Podzielamy ocenę stanu współczesnego świata oraz kondycji Kościoła wyrażoną przez Roda Drehera w książce „Opcja Benedykta”, choć nie ze wszystkimi argumentami i tezami możemy się zgodzić. Nie uważamy, że mamy tworzyć wspólnoty amiszów. Powinniśmy także uczestniczyć w życiu tego świata, procedurach demokratycznych tam gdzie to jest możliwe bez kompromisu z wartościami chrześcijańskimi. W końcu nikt nie zwolnił nas z obowiązku ewangelizacji – świadczenia o Jezusie czynem, słowem i czynami w mocy Królestwa Bożego.
Wierzymy, że tylko powrót do żywej wiary, jest w stanie uczynić różnicę. Jesteśmy przekonani, że tak jak św. Benedykt zgromadził wokół Chrystusa i siebie grupkę uczniów, tak i dziś Kościół będzie rozwijał się w oparciu o niewielkie grupy, w których ludzie będą mogli mówić szczerze i otwarcie o wierze, o swoich zwątpieniach, modlić się za siebie i wspierać materialnie gdy będzie potrzeba. Ludzie ci będą chcieli podporządkować dobrowolnie się pewnym zasadom – regule na wzór reguły św. Benedykta. Zasady te mając swój pierwowzór w regule, jednak dotycząc także ludzi świeckich, musiałby być dostosowane do realiów życia rodzinnego i pracy w świecie.
Wierzymy, że małżeństwo, składające się z męża i żony oraz rodzina są cudownym Bożym planem na życie człowieka. Wierzymy, że dzieci nie wychowują się same. Jeżeli chcemy aby były prawego charakteru i chodziły drogami Bożymi musimy się zaangażować w ich wychowanie. Być może poświęcić urlop nad morzem czy wyjazd za granicę aby zaoszczędzone pieniądze przekazać na szkołę chrześcijańską czy rekolekcje wakacyjne.
Wierzymy, że Kościół, który założył Chrystus – na fundamencie Apostołów i Proroków, nigdy nie zginie, moce piekielne go nie przemogą (por. Mt 16, 18). Problemem nie jest to czy Kościół przetrwa – on przetrwa na pewno. Problemem jest to czy my zachowamy wiarę w Chrystusa, czy też pozwolimy aby świat nas pokonał.
O tym wszystkim będziemy mówić na tej stronie. Zapraszamy Was abyście sami szukali Bożych dróg, Bożego zamysłu dla tego świata. Jest to naprawdę cudowna przygoda.