W oświeceniowym micie proces Galileusza został ukazany jako symbol walki samotnego, postępowego naukowca. Zanim został spalony na stosie, Galileusz miał być więziony i torturowany za opowiadanie się po stronie teorii Kopernika, wskutek czego wyparł się swoich naukowych, oświeconych poglądów, jednak przed zakończeniem swojego żywota z rąk katów, miał powiedzieć „Eppur si muove” – „A jednak się kręci”. Wyraził tym samym niezgodę na tłumienie dążeń, nieskazitelnego, szczerego do bólu naukowca, który zmaga się z ciemnym, obskuranckim, ale potężnym Kościołem katolickim.
Historia przywołana wyżej do dziś utrzymuje się w potocznym myśleniu, jednak niewiele ma wspólnego z faktami. Prawdą jest, że Galileusz faktycznie był naukowcem i prawdą jest, że poddano procedurze procesowej. Pozostałe rzeczy należą tylko do oświeceniowego mitu.
Galileusz nie został poddany torturom ani w pierwszym, ani w drugim swoim procesie. Nie było takiej konieczności. W pierwszym procesie uznał słuszność zarzutów, a zatem nie było ich potrzeby, zaś w drugim przeciw torturom przemawiał jego wiek i choroba. Sądy inkwizycyjne, co było absolutną odmiennością w tamtych czasach, wiek i chorobę brały pod uwagę jako okoliczność do niestosowania tortur. Owszem, zastosowano wobec Galileusza groźbę ich użycia, ale ich nie zastosowano. Zatem mit torturowania naukowca by wyrzekł się swoich poglądów ma się nijak do prawdy. Galileusz przyznał przed trybunałem inkwizycyjnym, iż nie uznaje swojej teorii za w pełni zgodnej z prawdą.
Nie jest prawdą, że Galileusz wypowiedział po ogłoszeniu wyroku inkwizycyjnego, szeroko przywoływane słowa: „Eppur si muove” – „A jednak się kręci”. Żadne źródła z tego okresu nie zanotowały tych słów, zaś pierwsza wzmianka o ich rzekomym wypowiedzeniu pojawiła się nagle i pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku, wtedy gdy ojcowie oświecenia potrzebowali dobrego uzasadnienia do walki z Kościołem.
Paradoksalnie największym krytykiem poglądów Galileusza był nie Kościół katolicki, lecz środowisko akademickie. W 1624 roku parlament paryski sprzeciwił się tezom Galileusza, a ich zwolenników wygnał z Paryża. Zabronił też nauczania takich treści pod karą śmierci. Także, ojciec współczesnej filozofii Kartezjusz głośno sprzeciwiał się temu systemowi. A zatem podział na świat naukowy stojący w obronie Galileusza i Kościół katolicki, który z nim walczył jest całkowicie nieprawdziwy.
Niewiele osób wie, że sędzia Galileusza – papież Urban VIII napisał w 1620 roku odę na cześć naukowca wysławiającą jego wiedzę i pęd do prawdy, sam zaś Galileusz zadedykował dzieło Il saggiatore (Waga probierza), które jest uznawane za kamień milowy metody naukowej, nikomu innemu jak Urbanowi VIII, a ten ją czytał z przyjemnością podczas obiadu.
Galileusz faktycznie został skazany. Jednak wyrok wydany w dniu 16 czerwca 1633 r. nie był surowy. Skazano go dożywotni areszt domowy, jednak ostatecznie wyrok złagodzono do 3 lat więzienia. Miał on raz w tygodniu odmawiać psalmy pokutne. Jego więzieniem przez pierwsze pół roku był pałac arcybiskupi w Sienie. Później przeniósł się do własnej willi pod Florencją, gdzie pozostał aż do swojej śmierci. Przez cały ten czas przyjmował najdostojniejszych gości i żył z pensji otrzymywanej od papieża.
Sprawa Galileusza niezależnie od postulatów oświeceniowego mitu przyniosła także korzyści dla Kościoła. W 1979 r. Jan Paweł II powołał interdyscyplinarny zespół badawczy, którego zadaniem było dokładne, wszechstronne wyjaśnienie jego sprawy. Owocem badań zespołu była deklaracja z dnia 31 października 1992 r. o rehabilitacji włoskiego uczonego. Przy tej okazji papież powiedział: „sprawa Galileusza może stać się wciąż aktualną lekcją także dla nas, przydatną w analogicznych sytuacjach, które istnieją dziś lub mogą się pojawić w przyszłości”. Jednak najważniejsze wnioski płynące ze „sprawy Galileusza” zawarł on kilka lat później w encyklice Fides et ratio. Encyklika zaczyna się zdaniem: „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”. Centralnym jej punktem jest rozpoznanie zależności rozumu i wiary. Jak stwierdził papież z jednej strony wiara domaga się rozumu, z drugiej strony rozum domaga się wiary. Badanie świata stworzonego przez Boga w jego wymiarze naturalnym jest zadaniem nauki – i tylko nauki. Natomiast poprzestawanie tylko na tym, co naukowe prowadzi do niepełnej wiedzy o rzeczywistości.
Sprawa Galileusza pozwoliła też Kościołowi pozwoliła zobaczyć różnicę między poznaniem religijnym, a poznaniem naukowym. Zarówno poznanie religijne, jak i naukowe mają swoją specyfikę oraz swoje granice. Posiadają też punkty wspólne. Zadaniem rozumu jest strzec właściwych przestrzeni dla każdego ze sposobów poznania, tak by się wspierały i uzupełniały. Błędem adwersarzy Galileusza było właśnie to, że z wiary wyciągali wnioski na temat spraw, które z swej natury przystają do poznania naukowego, a nie są częścią depozytu Objawienia.
Końcowo należy podnieść, że nie jest prawdą, że Kościół dokonał rehabilitacji systemu kopernikańskiego dopiero za pontyfikatu Jana Pawła II. Zezwolenie na rozpowszechnianie tez Kopernika miało miejsce już 11 września 1811 r. gdy jego tezy uzyskały lepsze naukowe uzasadnienie. Warte podkreślenia, że na długo po tej dacie pojawiali się naukowcy, którzy podważali naukę Galileusza i Kopernika.
Tadeusz Oniśko